Kliknij tutaj --> 🧩 moje życie nie ma sensu
Cześć!W dzisiejszym odcinku życie Oli straciło sens pomóżcie jej i dajcie 7 lajków, a powróci jej chęć do życia!Miłego oglądnia ;3
Moje ciało nie ma historii. Salwa an-Nu’ajmi Wydawnictwo: W.A.B. Seria: Seria z miotłą literatura piękna. 160 str. 2 godz. 40 min. Szczegóły. Kup książkę. Hazar już od momentu swoich narodzin została zawieszona w przestrzeni pomiędzy kulturami. Uwięziona za sprawą rodziców między światem chrześcijańskim a muzułmańskim
Jestem i egoistą i leniem i nie kocham siebie, mam bardzo niskie poczucie wartości, nie żyję wg dobrych wartości i dużo by jeszcze wymieniać. Chciałbym żeby moje życie nabrało sensu, bo obecnie go nie widzę i często nawet myślę o tym, że lepiej byłoby nie żyć. Czy można się modlić o sens życia?
Bez Ciebie. Bez Ciebie takiej by mnie nie było. bez ciebie ,życie straciłoby kolory. Dlatego zostań ze mną na zawsze, na zawsze które nie kończy się nigdy. a śmierć nie ma mocy nad wiecznością, nad Miłością nie ma teżjeśli umrzemy. Ona będzie trwać bo zmysły nawet. mogą zginąć i pożądanie także
Nie wchodź na ich ścieżkę+, 16 bo biegną*, żeby popełniać zło, śpieszą przelewać krew+. 17 Nie ma sensu rozciągać sieci, gdy widzą ją ptaki, 18 dlatego grzesznicy czyhają w zasadzce, żeby przelewać krew, czyhają w ukryciu, żeby odbierać innym życie*. 19 Właśnie tak postępują ci, którzy gonią za nieuczciwym zyskiem.
Mon Mari Va Sur Des Sites De Rencontre Pourquoi. mante Dołączył: 2015-06-23 Miasto: Liczba postów: 127 23 czerwca 2015, 00:41 i piszę to prosto z serca. nie mam nic. nie wiem co robić. w sumie to zastanawiam się czy jest jakikolwiek sens dalej walczyć. -w rodzinie syf, że aż się rzygać chce -nie mam bliskich znajomych, nikogo (dosłownie). o jakimkolwiek związku nawet nie ma mowy (nie było i raczej nie będzie)-właśnie się dowiedziałam, że nie dostałam się na studia, które były jednym moim marzeniem-mam zryty charakter (tyle wad, że praca nad tym wszystkim to niezła kuźnia) wątpię, że kiedyś uda się mnie zmienićmam teraz w cholerę egzaminów, a sama nie wiem po co to wszystko zaliczać skoro nie chce kontynuować w tym mieście nauki, a na inną uczelnię nie mogę się przenieść (mam za niską średnią)czuję się jak w jakiejś pułapce. nie wiem co robić i nie mogę już tego wytrzymać... chciałabym sobie pomoc, ale nie wiem jak. proszę o jakąś wskazówkę co robić, bo zaraz tu sama oszaleje... mante Dołączył: 2015-06-23 Miasto: Liczba postów: 127 23 czerwca 2015, 18:04 Na telefon i to z dziekanatem nic nie zdzialasz. Jedyne co to jechac i umowic sie wczesniej z dziekanem tej uczelni /w trakcie jego dyzuru/. Porozmawiac, podac powody...ale nie takie, ze nie lubie swojej uczelni. Inne...ze rodzice sie przeprowadzaja, albo ze masz taki sentyment do tego miasta i nie widzsz przyszlosci gdzie indziej. Albo, ze marzylas o tej i o tej polibudzie...Nie sie tez umowic czy przyjsc na dyzur z dziekanem do spraw studentow; To sa tez osoby decyzyjne /i zazwyczaj bardziej miekkie/, albo jesli sie spodobasz /uwierz, ze takie rzeczy sie dzieja/, to moga wplynac na decyzje dziekana o przyjeciu Cie. Miej przygotowane papiery przed soba, wniosek napisany, dokladnie przemysl sobie co chcesz im jednak na telefon. A juz w ogole z babkami z dziekanatu. szczerze mówiąc myślałam, że oni tam mają jakieś żelazne zasady, których przestrzegają przy przenosinach (tak jak to się dzieje przy rekrutacji na 1 rok)... no to teraz pasowałyby przyjąć jakąś strategię, bo całej Polski raczej nie obskoczę osobiście Dołączył: 2013-04-05 Miasto: Zielona Góra Liczba postów: 1973 23 czerwca 2015, 18:07 Powiem Tobie krótko- do roboty. Nikt nie dostaje wszystkiego na tacy. Ja oblałam 4 razy egzamin ( strasznie drogi i trudny). A jak obleję 5-ty raz znowu tam pójdę....mimo, że z kasą nie jest dobrze. Edison całe życie pracował nas żarówką.... Zatem przestań ględzić i zacznij działać. Jak Ci to pomoże, posłuchaj Jacka :) Dołączył: 2011-11-15 Miasto: Pod Poziomkowym Krzaczkiem Liczba postów: 14722 23 czerwca 2015, 18:11 tak, maja zelazne zasady...ale rozne rzeczy sie dzieja i cuda wianki. Wszystko jest mozliwe, wlasnie ta droga jaka pisalam. Ja jedynie bym sobie na Twoim miejscu Warszawe odpuscila. Ale probowac mozesz. Poprawilas mi dzisiaj humor wiesz...jakos tak sobie przypomnialam swoj mily rozdzial zycia /a wtedy jaki trudny/ i swoje zmagania z przyjeciem na studia i rozne inne historie. Az mi sie cieplo zrobilo na sercu, bo bylam kiedys na podobnym etapie co Ty /moze nawet gorszym, bo studiowalam kierunek humanustyczny, a jednak udalo mi sie dostac na arch..tam gdzie chcialam/. Wszystko jest mozliwe! I dzieki za takie jakies emocje, mnie kiedys jaka bylam dawno iks lat temu...:) Oderwalas mnie na chwile od terazniejszosci i jakos mi fajnie! :) juljaa Dołączył: 2014-10-12 Miasto: piaseczno Liczba postów: 1703 23 czerwca 2015, 18:15 Spójrz jakoś głębiej na swoje życie, poszukaj sensu, Boga. Szczerze ja tu widzę totalnie porypane priorytety mimo tego że wydają ci się takie "elitarne", mądre. Boisz się choćby najmniejszej porażki, boisz się wyjścia źle w oczach innych, boisz się życia. Recept brak. Edytowany przez juljaa 23 czerwca 2015, 18:16 mante Dołączył: 2015-06-23 Miasto: Liczba postów: 127 23 czerwca 2015, 18:19 RybkaArchitektka napisał(a):tak, maja zelazne zasady...ale rozne rzeczy sie dzieja i cuda wianki. Wszystko jest mozliwe, wlasnie ta droga jaka pisalam. Ja jedynie bym sobie na Twoim miejscu Warszawe odpuscila. Ale probowac mozesz. Poprawilas mi dzisiaj humor wiesz...jakos tak sobie przypomnialam swoj mily rozdzial zycia /a wtedy jaki trudny/ i swoje zmagania z przyjeciem na studia i rozne inne historie. Az mi sie cieplo zrobilo na sercu, bo bylam kiedys na podobnym etapie co Ty /moze nawet gorszym, bo studiowalam kierunek humanustyczny, a jednak udalo mi sie dostac na arch..tam gdzie chcialam/. Wszystko jest mozliwe! I dzieki za takie jakies emocje, mnie kiedys jaka bylam dawno iks lat temu...:) Oderwalas mnie na chwile od terazniejszosci i jakos mi fajnie! :) nie spodziewałam się, że takim truciem można komuś poprawić humor :) co do Warszawy to zastanawiam się czy na niestacjonarne nie byłoby takiej opcji... bo stacjonarne to wiadomo, że poza zasięgiem. poza tym tak najbardziej mi właśnie na tej W-wie zależy. już nawet byłabym gotowa płacić Dołączył: 2011-11-15 Miasto: Pod Poziomkowym Krzaczkiem Liczba postów: 14722 23 czerwca 2015, 18:19 aa i chyba jednak zadzwonilabym do dziekanatu zapytac o dyzur dziekana i prodziekana /pewnie rozne dni, sprobuj w wakacje/ i dodala czy jako nie studnetka tej uczelni mozesz przyjsc, czy musisz sie jednak umawiac indywidualnie mante Dołączył: 2015-06-23 Miasto: Liczba postów: 127 23 czerwca 2015, 18:20 juljaa napisał(a):Spójrz jakoś głębiej na swoje życie, poszukaj sensu, Boga. Szczerze ja tu widzę totalnie porypane priorytety mimo tego że wydają ci się takie "elitarne", mądre. Boisz się choćby najmniejszej porażki, boisz się wyjścia źle w oczach innych, boisz się życia. Recept brak. no w pewnym sensie się zgadzam Dołączył: 2011-11-15 Miasto: Pod Poziomkowym Krzaczkiem Liczba postów: 14722 23 czerwca 2015, 18:21 mante napisał(a):RybkaArchitektka napisał(a):tak, maja zelazne zasady...ale rozne rzeczy sie dzieja i cuda wianki. Wszystko jest mozliwe, wlasnie ta droga jaka pisalam. Ja jedynie bym sobie na Twoim miejscu Warszawe odpuscila. Ale probowac mozesz. Poprawilas mi dzisiaj humor wiesz...jakos tak sobie przypomnialam swoj mily rozdzial zycia /a wtedy jaki trudny/ i swoje zmagania z przyjeciem na studia i rozne inne historie. Az mi sie cieplo zrobilo na sercu, bo bylam kiedys na podobnym etapie co Ty /moze nawet gorszym, bo studiowalam kierunek humanustyczny, a jednak udalo mi sie dostac na arch..tam gdzie chcialam/. Wszystko jest mozliwe! I dzieki za takie jakies emocje, mnie kiedys jaka bylam dawno iks lat temu...:) Oderwalas mnie na chwile od terazniejszosci i jakos mi fajnie! :) nie spodziewałam się, że takim truciem można komuś poprawić humor :) co do Warszawy to zastanawiam się czy na niestacjonarne nie byłoby takiej opcji... bo stacjonarne to wiadomo, że poza zasięgiem. poza tym tak najbardziej mi właśnie na tej W-wie zależy. już nawet byłabym gotowa płacićTo na te wieczorowe mysle, ze masz duuuuze szanse. Znam po tych studiach wiele osob...Po jakis prywatnych uczelniach tam ida, gdzie poziom byl w tamtej szkole, ze pozal sie Boze. Wiec szanse moim zdaniem na te wieczoroewe i platne masz bardzo duze. mante Dołączył: 2015-06-23 Miasto: Liczba postów: 127 23 czerwca 2015, 18:26 RybkaArchitektka napisał(a):mante napisał(a):RybkaArchitektka napisał(a):tak, maja zelazne zasady...ale rozne rzeczy sie dzieja i cuda wianki. Wszystko jest mozliwe, wlasnie ta droga jaka pisalam. Ja jedynie bym sobie na Twoim miejscu Warszawe odpuscila. Ale probowac mozesz. Poprawilas mi dzisiaj humor wiesz...jakos tak sobie przypomnialam swoj mily rozdzial zycia /a wtedy jaki trudny/ i swoje zmagania z przyjeciem na studia i rozne inne historie. Az mi sie cieplo zrobilo na sercu, bo bylam kiedys na podobnym etapie co Ty /moze nawet gorszym, bo studiowalam kierunek humanustyczny, a jednak udalo mi sie dostac na arch..tam gdzie chcialam/. Wszystko jest mozliwe! I dzieki za takie jakies emocje, mnie kiedys jaka bylam dawno iks lat temu...:) Oderwalas mnie na chwile od terazniejszosci i jakos mi fajnie! :) nie spodziewałam się, że takim truciem można komuś poprawić humor :) co do Warszawy to zastanawiam się czy na niestacjonarne nie byłoby takiej opcji... bo stacjonarne to wiadomo, że poza zasięgiem. poza tym tak najbardziej mi właśnie na tej W-wie zależy. już nawet byłabym gotowa płacićTo na te wieczorowe mysle, ze masz duuuuze szanse. Znam po tych studiach wiele osob...Po jakis prywatnych uczelniach tam ida, gdzie poziom byl w tamtej szkole, ze pozal sie Boze. Wiec szanse moim zdaniem na te wieczoroewe i platne masz bardzo duze. ale masz na myśli to, że się przenoszą na n-rok z tych prywatnych uczelni? możesz coś więcej napisać o takich przypadkach z twojego otoczenia? Dołączył: 2011-11-15 Miasto: Pod Poziomkowym Krzaczkiem Liczba postów: 14722 23 czerwca 2015, 18:28 Wiesz, nad tymi wieczorowymi to sie moze zastanow ;) U nas tez byly wieczorowe i kiedys zdawalam z laska egzamin z konserwacji zabytkow. Obie moze bylysmy nie obkute, ale ...ona nie wiedziala sluchaj w jakim wieku byla II Wojna Swiatowa...A o latach ...juz nie wspomne...echh..Ale skonczyla te studia! Mialam praktyki w biurze projektow, bo jej rodzice to biuro prowadzili..I pracownicy /uprawnieni architekcirobili jej dyplom na zlecenie starych, a ta sie wozila tylko autem po miescie/. Wszyscy wiedzieli, ze to dla niej, a starzy, ze takiinwestor sie znalazl :)))Pozniej ona skonczyla jeszcze w Londynie jakis wydzial architektury.. ja przezylam szok, bo naprawde nierozgarnieta osoba to bylo, bez pasji, zainteresowania zawodem..
veriola 13 czerwca 2014, 19:03 Już tyle razy się tu żaliłam, że nie mam nawet ochoty tego liczyć. Mam dopiero 17 lat, a już nie mam na nic siły. Jestem aspołeczna, nie chce nawiązywać nowych znajomości, bo nie chce,żeby ktokolwiek poznał moją sytuację w domu. Moi rodzice są zadłużeni, ja płaczę po nocach, bo chwilami nie mamy co do garnka włożyć. Mam ogromny problem z akceptacją siebie i każdy się na mnie wypina... Chwilami mam naprawdę dość. Moja pasja, która kiedyś mnie pochłaniała... teraz nie ma dla mnie znaczenia. Jest mi obojętna. Chodzę z podkrążonymi oczami, bo nie śpię po nocach. Uśmiecham się przy ludziach, bo muszę, a tak naprawdę nie widzę dalszego sensu życia.. Zbliżają się wakacje, a ja będę siedziała sama w domu. Nadal zakompleksiona, bez jakiegokolwiek przyjaciela i grosza przy tyłku, by choc raz gdzies pojechać... To wszystko mnie tak boli. Straciłam kontrolę nad swoimi myslami, żyje z dnia na dzień. a ta rutyna mnie wykańcza. Nie mam nikogo, do kogo mogłabym się przytulić, wkoło słyszę awantury i rozmowy o problemach. Już nie wiem co robić...Nie piszcie mi o psychologu, bo on mi nie pomoże.. naprawdę... Dołączył: 2014-05-07 Miasto: Liczba postów: 2641 14 czerwca 2014, 10:16 Jak ktoś jednak pisze o psychologu, to wizyta kosztuje 50 zł w górę za godzinę, a im lepszy psycholog, tym cena jest wyższa, więc choćby ze względu na to możecie sobie darować mądrości (no chyba, że wykupicie dziewczynie jakiś karnet).A może rozejrzałabyś się za jakąś pracą dorywczą? Oderwiesz się od czegoś, będziesz miała swoją kasę i może kogoś w tej pracy poznasz?Nie licz, że to będą jakieś duże pieniądze, ale możesz pochodzić po knajpach/hotelach/sklepach/budkach z lodami czy nie szukają kogoś do pracy, ale rozejrzyj się za posadą jak ktoś chce, to znajdzie pracę, bo będzie chodził aż znajdzie...Ja jestem w tym samym wieku i znalazłam pracę ty nie możesz spać w domu w nocy? Pytam, bo piszesz, że odsypiasz po szkole... Edytowany przez Karmilka 14 czerwca 2014, 10:19 redial 14 czerwca 2014, 10:23 zbierz du... w kroki do psychologa idź i do pracy, dorób coś od razu lepiej będzie a i rodzinie pomożesz. Armara 14 czerwca 2014, 10:51 ... Czy my Polacy na prawdę aż tak lubimy sobie udowadniać kto ma gorzej?... To nie jest udowadnianie kto ma gorzej ale pokazanie że jednak się da, tylko trzeba chcieć i trzeba też coś dać od siebie. A użalanie się nad sobą do niczego dobrego nie doprowadzi. Edytowany przez 14 czerwca 2014, 10:51 nicniepowiem Dołączył: 2014-05-20 Miasto: Liczba postów: 35 14 czerwca 2014, 13:50 Ah. Mialam taka sama sytuacje tylko czworo rodzenstwa i rodzicow ktorzy zawsze kazali wybierac czy mama czy tata. skonczam 18 lat i szkole i wyprowadzilam sie. rodzicow kocham ale nigdy mi z glowy nie wyparuje jak oboje zarabiali tysiace miesieczne i wypieprzali je na bzdury typu spodnie z levisa i wycieczki - swoje nie rodzinne a my czesto pradu nie mieliesmy bo co trzy miesiace odcinali. na rodzicow nic nie poradzisz. musisz zrozumiec ze bedziesz dorosla szybciej niz twoi rowiesnicy i tyle. ciezko jest sie z tym pogodzić ale nie ma wyjscia. Dołączył: 2012-02-07 Miasto: Małe Ciche Liczba postów: 1914 14 czerwca 2014, 16:00 weź się w garść i zmień swoje życie. każdy potrafi narzekać i szukać wymówek do ruszenia tyłka. znajdz jakąś pracę wakacyjną zamiast siedzieć w domu bez grosza przy tyłku i zarób sobie na wyjazd. odśwież swoje pasje, zastanów się co chcesz robić w życiu i to realizuj. uwierz mi, że nie tylko ty masz problemy- możesz wiecznie użalać się nad sobą i narzekać albo wziąć sprawy w swoje ręce. łatwo szukać wymówek, trudniej zacząć coś robić, a jeśli nic nie będziesz robić- nic się w twoim zyciu nie zmieni. na lepsze. Dołączył: 2012-02-07 Miasto: Małe Ciche Liczba postów: 1914 14 czerwca 2014, 16:10 kapuczino napisał(a):strach3 napisał(a):Dopóki nie przestaniesz narzekać i opowiadać o nieistotnych detalach, i nie zaczniesz czegoś robić, nic się nie zmieni. Przestań się mazać i weź się w garść, samo się nie zrobi. Piszesz że nie ma psychologa w Twoim mieście, a w profilu masz "warszawa". Jeśli wolisz siedzieć na tyłku i się mazgaić, to miej pretensje do siebie. Rusz się!świetne rady dla praktycznie dzieciaka, którego rodzice maja pewnie kilkaset zł długu i nie ma wyjścia a z tej patowej sytuacji. Ona już zawsze bezie miała przez to pod górkę. Naprawdę tak ciężko wejść w jej sytuację?. Ciągle awantury o pieniądze, na obiad wciąż ta sam zupa, bez perspektyw na pzrysżłosc. A wy jej radzicie jak dorosłemu człowiekowi, ze ma się wziąć do pracy i w będę przytaczać mojej sytuacji rodzinnej, ale uwierz mi, że to nie jest powód do narzekania. a tym bardziej do twierdzenia, że zawsze będzie miała pod górkę. uwierz mi że nie jest jedyną osobą bez perspektyw na tym świecie, ale to od niej zależy, czy zaliczy się do grona tych, co narzekają i nic nie robią, albo tych, ktorzy przejmują ster nad swoim życiem i starają się zmienić sytuację, w jakiej się znajdują. osoby które się na to decydują mają wiele pracy przed sobą, ale nagroda jest bezcenna i ktoś, kto zawsze miał wsparcie rodziny, miłość, mozliwość spokojnego kształcenia się i rozwijania bez zamartwień o pieniądze, dach nad głową, jedzenie, w pełni tego nigdy nie zrozumie. Dołączył: 2011-08-02 Miasto: Warszawa Liczba postów: 4301 14 czerwca 2014, 16:40 Niestety wygląda na to że musisz wcześniej dojrzeć. Wziąść się w garśc poszukać pracy dorywczej, nie będzie łatwo na to się przygotuj ale niestety takie jest życie że ciągle ma się pod górkę. Z reguły w życiu nic nie przychodzi łatwo i nic nie ma za darmo. Napisałaś że " nie będziesz zarabiać dla rodziców bo oni nie są tego warci " otóż zarabiać powinnaś i będziesz w przyszłości dla siebie nie dla rodziców. Postaraj się rozejrzeć za pracą i zapisz się do psychologa, napewno będzie Ci leżej jak się wygadasz, nie zamykaj się przed światem, bo sama sobie nie poradzisz napewno, nie zakłądaj z góry że psycholog Ci nie pomoże - najpierw spróbuj. Jak nie ma psychologa mieście to poszukaj go gdzieś w najbliższym mieście Ja tez mialam 17 lat jak pierwszy raz poszlam do psychologa i po kazdej wizycie czulam się lzej i mialam wiecej energii do zycia, dojeżdżałam na każdą wizyte 27 km. Napewno nie jest Ci łatwo ale zamykaniem się przed światem ludźmi i ciągłym użalaniem się nad sobą niczego nie zmienisz. Im wcześniej zaczniesz nad sobą pracować tym potem łatwiej Ci będzie w przyszłości. Dołączył: 2006-02-10 Miasto: Gdańsk Liczba postów: 28 14 czerwca 2014, 18:27 Dokładnie, popieram co napisała dużo starsza i z innego pokolenia. Ale, gdy skończyłam 15 lat we wszystkie wakacje i ferie zimowe pracowała, aby odciążyć rodziców w związku z wydatkami na naszą trójkę, bo także się nam nie przelewało. Poza tym twierdzenie - jestem aspołeczna i takie tam - sama się dodatkowo dołujesz. W domu jest trudno i ciężko, ale nie ty ponosisz za to odpowiedzialność, a twoi rodzice. Oni powinni dorosnąć do rozwiązania problemu. Dołączył: 2014-04-17 Miasto: Liczba postów: 28 14 czerwca 2014, 18:40 Nie chce byc wredna, ale laptop i internet jest, a do ust nie ma co wlozyc? czegos nie rozumiem... Dołączył: 2008-01-27 Miasto: Gdańsk Liczba postów: 1158 14 czerwca 2014, 22:23 Armara napisał(a):violent napisał(a):... Czy my Polacy na prawdę aż tak lubimy sobie udowadniać kto ma gorzej?... To nie jest udowadnianie kto ma gorzej ale pokazanie że jednak się da, tylko trzeba chcieć i trzeba też coś dać od siebie. A użalanie się nad sobą do niczego dobrego nie doprowadzi. Dokładnie, to nie jest użalanie, takie są fakty. Chciałyśmy pokazać autorce, że to da sie przeżyć i wcale nie jest taka tragedią jak wydaje sie być w wieku dorastania. Autorka jest w cięzkim wieku, bo z jednej strony nie jest juz dieckie, alez drugiej jeszcze jest, a dzisiejsza młodzież jaka jest taka jest, bywa czasem bardzo okrutna. Już dzieci w pierwszych klasach podstawówki potrafią wyśmiewać się z kolegów, którzy nie mają markowyh butów. Ale trwanie w takim stanie jak autorka nic nie da. Albo trzeba się wziąć za siebie, albo iść po pomoc. W Ośrodkach Pomcy Społecznej w ginach czy miastach sa darmowi psycholodzy. Jeżeli to depresja to sama sobie Autorko nie poradzisz. Jeżeli chcesz coś zmienić w swoim dotychczasowym życiu to musisz coś zadziałać. Jeżeli coś Ci sie nie podoba to zmień to.
zapytał(a) o 19:45 Moje życie nie ma sensu. Hej. Jestem dziewczyną, mam czternaście lat. Imienia wole nie zdradzać. Po prostu chce komuś o tym powiedzieć, a że nie mam komu napiszę to tutaj. Tylko tyle mi pozostało. Więc moje życie nie ma sensu. Rok temu straciłam moją najlepszą przyjaciółkę, teraz nie mam nikogo. Nikt mnie nie rozumie. Mieszkam na wsi, miałam tylko ją. Mieszkała tak blisko. Codziennie się spotykałyśmy. Czasem się kłóciłyśmy, ale od razu się godziłyśmy. Ona jest ode mnie o rok starsza. Zmieniła szkołę, poszła do gimnazjum a ja zostałam jeszcze rok w podstawówce. Właśnie wtedy się wszystko popsuło. Ona poznała inną dziewczynę i się z nią zaprzyjaźniła. Mnie tak po prostu zostawiła, bez słowa. Nawet gdy o tym pisze mam łzy w oczach. Nie wiem dlaczego to zrobiła, przyjaźniłyśmy się tyle lat... I nagle to wszystko zniknęło. Ja zostałam sama jak palec. Całe wakacje siedziałam sama w domu, rodzice mnie wyganiali na dwór ale ja nie miałam po co iść. Miałam sama siedzieć na dworze i patrzeć jak moja była przyjaciółka cieszy się życiem ? Wolałam siedzieć w domu. To nie było dla mnie łatwe. Chodzę teraz do pierwszej gimnazjum, mam w klasie kilka koleżanek. Ale to tylko w szkole. Gdy jestem w domu, jestem sama. Gdy przychodzi weekend siedzę w domu i nic nie robię. Patrzę przez okno jak inni bawią się na dworze. Ja już nie mam po co żyć. Szkoła, dom, szkoła, dom i tak w kółko. A zaraz koniec roku szkolnego i wakacje. Ja tego nie wytrzymam. Miałam już myśli samobójcze i nadal je mam. Nie chce żeby moja rodzina cierpiała. Chociaż po mnie to raczej nikt nie będzie płakał. Jestem tylko niepotrzebnym nikomu śmieciem, który nie ma życia... Próbowałam wyjaśnić tą sytuacje i odzyskać moją przyjaciółkę. Jednak nie udało się, zresztą mi się nigdy nic nie udaje. Mówią, że prawdziwa przyjaźń jest, a o fałszywą nie warto walczyć. Więc odpuściłam. Nie wiem już co robić. Piszcie co sobie chcecie. Chciałam to tylko wyrzucić z siebie. Mam nadzieje, że mnie zrozumiecie. Myślę, że i tak w najbliższym czasie moje życie sie skończy. Nie ma ono jakiegokolwiek sensu. Codzienna monotonia mnie wykańcza. Odpowiedzi Jak byłam w zerówce miałam to samo co ty, koleżanka poszła sobie to innej klasy niż ja (specjalnie), ona do 1c, a ja do 1b. Tak nasze drogi się rozwiodły. I też znalazła sobie nową koleżankę. Płakałam tak samo jak ty. Miałam wtedy 6-7 lat to za mało by mieć myśli samobójcze. Tak rozumiem cie, zobaczysz, jeszcze będzie cie potrzebowała. ♥stoned♥ odpowiedział(a) o 19:55 Kłótnie z przyjaciółką są normalne. A wręcz potrzebne bo to wzmacnia tą przyjaźń ♥ .Myślę,że Ty również powinnaś znaleźć sb jaką nową przyjaciółkę. Tamta najwidoczniej nie była tego warta skoro znalazła sobie nową. Zobaczysz , kiedyś się na niej przejedzie i będzie żałować , to tyko kwestia czasu,ale pewnie już będzie wtedy za późno. A Ty powinnaś tym bardziej wziąć się za mają naprawdę gorsze sytuacje życiowe a nie na to tak ; są ludzie ,którzy nie mają gdzie mieszkać , są ludzie,którzy mają rodzica alkoholika ( a co gorsza dwóch ) a już najgorsze jak się nie ma w ogóle rodziców. Przemyśl sobie to. Rodzicie mają Ciebie. Ty masz ich . Bez nich nie miałabyś niczego. To chyba dobrze,że się Tobą interesują , troszczą i martwią . Naprawdę , myśli samobójcze nie są tutaj wcale potrzebne. Monotonnia to nic strasznego. Można a nawet trzeba to zmienić. Tylko wystarczy chcieć. Chcieć ! ! ! . A Ty na pewno sb poradzisz. A to,że to tutaj napisałaś świadczy o tym,że jesteś otwarta i nie boisz się ;) . A to już połowa sukcesu :3 . Zastanów się nad tym. Co tak naprawdę jest dla Ciebie najważniejsze. Czy Twoja ( najwidoczniej nie warta ) przyjaciółka czy własna rodzina ! . Mam nadzieję,że pomogłam chociaż troszkę . Trzymam kciuki. Pozdrawiam ;) Uważasz, że ktoś się myli? lub
zapytał(a) o 10:23 MOJE ŻYCIE NIE MA SENSU Co ja mam zrobić ? Zaczęły się wakacje a ja powinnam się cieszyć , a codziennie płaczę i jestem smutna,,,Teraz idę do 1 gimnazjum. Na początku 6 klasy zaczęłam zadawac się z pewnym przystojnym i lubianym chłopakiem(zostaliśmy szczęsliwą parą) do czasu... wszystko się zepsuło .. Od 6 klasy dużo osoób mi dokucza ,... Ten chłopak teraz traktuje mnie okropnie... jest hamski itp. Jak się okazało chciał żebym się odczepiła... Nie mam najlepszych przyjaciół,z rodziną nie mam najlepszego kontaktu a chłopak ? Brak. Nie mam poco żyć. Ani pasji ani zalet., Już jak miałąm 8 lat miałam dosyć że rodzice nie maja dla mnie czasu, a ojciec ma Mały problem z alkoholem. Dlatego juz wtedy wzięłam do ręki nóż i przyłożyłam sobie go do szyi. Zaczęłam płakac ale wkońcu się nie odważyłam... Terazn kiedy mam już 13 lat myślę o przedawkowaniu tabletek nasennych,... Nie wiem co robic.. Wakacje miną i znowu zaczną mi dokuczac itp. bez sens... Szkoły nie zmienie, bo moi rodzicę się nie zgodzą,poruszyłam już tą miec kompleksy itp. Nigdzie nie chce wychodzić bo n. ten chłopak albo inni mówią " miało byc tak fajnie ale ty przyszłas " itp. smutno przykro... Nie wytrzymuje już ! Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 10:32 życie zawsze ma sens zawsze jest jakiś powód żeby żyć choćby najmniejszy , ale jest. wytrzymaj i nie wyrzekaj się cierpienia , bo ono prowadzi do zbawienia tylko przez cierpienie możemy być zbawieni . Jezus też cierpiał i choć był synem Bożym wystarczyłoby jedno słowo i wykończył by tych ludzi , którzy go bili , ukrzyżowali , ale on nie chciał , bo kocha każdego z nas do tego stopnia , że umarł dla nas na krzyżu . on cie kocha . nie poddawaj sie nigdy i uwierz mi wytrzymasz więcej niż myślisz, że jesteś w stanie wytrzymać , a po samobójstwie w cale nie jest koniec jest jeszcze gorzej , a jak cie odratują to wgl nie będziesz mieć życia w szkole. Nie możesz tak mówić! Samobójstwo to nie jest rozwiązanie nie zwracaj uwagi na tych ludzi sprzeciw się im pokaż, że nie można Cię tak traktować W Polsce istnieje numer pomocy dla dzieci i młodzieży numer to 116111 może Ci pomogą. I pamiętaj samobójstwo to najgorsze co może być ;) Panigale odpowiedział(a) o 10:36 Dziewczyno! Daj sobie spokój. Dopiero idziesz do gimnazjum. Związki w tym wieku nie mają żadnej przyszłości, zwłaszcza jeśli chłopak w tym wieku robi z sobą coś takiego. Poczekaj kilka lat aż znajdziesz normalnego chłopaka, który będzie Cię traktował jak księżniczkę. Dotnij im;) Ale nie przesadź bo oni nie są warci poświęcania czasu;)Przyjaciele, miłość, poczekaj jeszcze... To nie ta pora. Powiedz mamie, a jak jest tak źle to powiedz jakiemuś pedagogowi itp... albo babci czy dziadkowi;) A i posłuchaj sobie, że życie ma sens od Zbuka <3 Może pomóc. Pamiętaj, że w życiu musi być pod górkę, żeby później było z górki iswiki odpowiedział(a) o 13:04 Nie smutaj ;-; Miałam podobnie ale zaczęłam się przeciwstawiać ludziom. Wiedzą że potrafię się obronić i im dogadać a jak nie pomoże to miej to gdzieś! Mi pomogło i dali mi spokój. Aha i jeszcze jedno... nie użalaj sie nad sobą dziewczyno! To będzie dla nich znak że udało im się wyprowadzic ciebie z równowagi! Nie okazuj przy nich słabości, a pomoże! Jeśli choć trochę dasz im znak że sie poddajesz będą to wykorzystywać i nie przestaną. Uwierz mi a zadziała. Miałam podobną sytuację w szkole co ty i to przez 3 lata. W końcu jak przestałam się nad tym użalać dali mi spokój. xVertenx odpowiedział(a) o 13:19 Musisz dać rade jeszcze 3 lata a potem twoje zycie na pewno poprawi sie na lepsze a jak ktos bedzie cb wyzywal nie daj po sobie znac ze wgl to slyszysz po czasie sie odczepia Miraakos odpowiedział(a) o 00:42 Sadzac po jej aktywnosci to albo sie zabila albo porzucila zapytaj. A szkoda bo to ch*j nie problem. Zrewala z chlopakiem i juz zycie nie ma sensu XDD blocked odpowiedział(a) o 15:53 Ej trochę mnie to stresuje... Bo to było jej ostatnie pytanie, już nic innego nie napisała... Kurde weź się w garść! Ni właśnie są wakacje! Jedź na obóz/kolonie baw się, po to jest to wolne! Sama też możesz robić super rzeczy nie potrzebujesz tych idiotow! Poproś rodziców, powiedz im jaka jest sytuacja i bardzo chciałabyś iść do nowej szkoły, kup sobie zwierzątko baw się z nim, jedź na rowerze, na basen, jeżeli masz dużo kompleksów to zmień je, jezeli chodzi o wage to możesz zacząć się odchudzać, zmień to co możesz :) będzie dobrze! Tyle życia przed Tobą! blocked odpowiedział(a) o 10:39 W jakie jest pytanie ?! Bo to wygląda bardziej na oznajmienie "kim ja nie jestem"...Przedawkowałaś to sobie poziom głupoty. Robisz gównoburzę i tragedię byle by się wyróżnić (w końcu to teraz modne). I nie mów ,że tak nie jest. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Mam 19 lat jestem mężczyzną. Już przez dosyć długi czasu czuję się przygnębiony, zaczęło się to z pozoru niewinnie, byłem zadowolony z życia normalny, typowy, zdrowy młody chłopak, lecz ostatnio nie odczuwam żadnej radości z życia, nie widzę jego sensu, mam znajomych, lecz z żadnym z nich nie mam bliższej relacji, by komuś się wyżalić lub z kimś pogadać. Czuje się osamotniony i ta samotność mi doskwiera, lecz zaciskam mocno zęby i staram się o tym nie myśleć tylko spełniać swoje obowiązki jakimi jest szkoła i tak w kółko, codziennie to samo. W domu codziennie się kłócą wyzywają i na następny dzień udają, że jest wszystko w porządku, lecz ja tylko milczę i muszę tego wysłuchiwać, moje zdanie się nie liczy, ponieważ zaraz jestem wyzywany od najgorszych, że powinienem do pracy iść, bo żeruje na nich i nic w zamian nie daję - to boli bardzo boli, łzy same lecą z oczu, rodzice zapominają, że się uczę i nie mam wyjścia żadnego muszą z nimi mieszkać. Szkoły nie mogę rzucić, bo bez wykształcenia w przyszłości nic nie zarobię codziennie to same obwinianie mnie o zużycie prądu, bo niby zużywam najwięcej to samo tyczy się gazu, wody. Ja jestem wszystkiemu winien. Lecz siedzę cicho nie odzywam się, bo wiem, że może być jeszcze gorzej. Od dziecka jestem bardzo nerwowy mam tiki nerwowe do dzisiaj - kiedyś ojciec pił, wracał do domu pijany i bił matkę, ja jako młody dzieciak byłem bardzo wystraszony, miałem urojenie, bałem się pewnej postaci, która do mnie zawsze przychodziła - wydaje się to być głupie, ale tak właśnie było, wtedy bardzo płakałem i się bałem. Tiki zaczęły się od poruszania ramionami, potem głową itp., teraz mrugam oczami. Najgorsze jest to, że przechodzi i ciągle wraca po pewnym czasie. Znowu ostatnio mam głupie myśli, wizualizację dotyczące mojej śmierci - próbuję o tym nie myśleć, lecz nie daję rady. Dzisiaj wracając ze szkoły pociągiem zaczęły mi lecieć z oczu łzy tak po prostu, rozmyślając o życie nie widziałem sensu w tym wszystkim. Nie mam się z kim tym wszystkim podzielić w sumie nawet chyba bym nie chciał - po co? By ktoś miał mnie wyśmiać, że w takim wieku i chory na głowę? Prędzej usłyszał bym weź się w garść i to wszystko, próbowałem, ale bez skutku. Jestem strasznie bez życia i zmarnowany, lecz przy wszystkich udaję, że się wszystko w porządku, a mam strasznie ochotę wykrzyczeć co o nich myślę, bo nienawidzę wszystkich dokoła ludzi, którzy mnie otaczają. Wszyscy wydają się być tacy szczęśliwi i radośni ja, tylko gram jak aktor, udaję, że tam jestem szczęśliwy. Stan przygnębiania mam już od ponad 4 miesięcy i nic się nie zmienia, z każdym dniem czuję się jeszcze gorzej. Ciągle łykam leki przeciwbólowe, bo boli mnie głowa non stop - nie wiem z jakich przyczyn, u lekarza nie byłem, bo nie chcę. MĘŻCZYZNA, 19 LAT ponad rok temu Dziecko autystyczne w przedszkolu Autyzm to dziecięce zaburzenie rozwojowe. Częściej występuje u chłopców niż u dziewczynek. Co jeszcze warto wiedzieć na temat autyzmu? Obejrzyj film i dowiedz się więcej o przebywaniu dziecka autystycznego w przedszkolu.
moje życie nie ma sensu